Były potrzebne.
A przynajmniej ostatnia scena dodana w wersji reżyserskiej i w zasadzie jedna z najważniejszych [z tych usuniętych] w której porucznik Kinderman zaprasza O. Dyera na wspólny seans , jest wspaniałym wstępem do przyjaźni tych dwóch bohaterów w części III i zarazem ciekawym uzupełnieniem w relacji tych dwóch bohaterów.
Dziwi mnie , że ktoś czepia się o te sceny na portalu filmowym , gdzie każdy w mniejszy , czy większy sposób filmy kocha i oglądać lubi , podobnie jak porucznik , który oprócz pracy ma również własne życie i pomysł na zapełnienie czasu wolnego.

o to ja oglądałem w takim razie wersję reżyserską bo ta ostatnia scena jest i nie spodobała mi się zupełnie. ale wiadomo ile ludzi tyle gustów :)

W filmie faktycznie akcja troszkę długo się rozkręca. Jednak moim zdaniem to właśnie dodaje klimatu - sceny z Regan są wplecione w codzienne życie i losy innych bohaterów. Może to dziwne, ale dla mnie dodawało to filmowi jeszcze bardziej swego rodzaju prawdziwości. Wydaje mi się, że inny sposób ukazania pozostałych scen sprawiłby, że nasza uwaga zostałaby odciągnięta troszkę od Regan.
A to zapraszanie do kina - też dodaje prawdziwości, pokazuje, że policjant też jest człowiekiem ;)

Ponadto film oddaje bardzo dobrze klimat i treść książki, co dla mnie jest dodatkowym plusem. No ale oczywiście każdy może ten film odbierać inaczej :)