Ostatnia scena, kiedy Edith śpiewa "Non, je ne regriette rien"...
Aż brak słów. Za tę jedną scenę można by było już przyznać Oscara, a co dopiero za cały film.
Coś wspaniałego.
Tak, ta scena świetna. Ale zasługą jest sama Edith Piaff i Jej piosenka przepiękna.
Dla mnie poruszająca byłą scena wywiadu na plaży. Dojrzałość, mądrość i to silne wrażenie, że jesteśmy już u kresu. Ostatni spokojny oddech przed śmiercią.
Po tej scenie płakałam i płakałam. Nawet do tego czasu, kiedy sobie ją przypomnę, chce mi się płakać. Jedyny film, przy którym się wzruszyłam. Potwierdzam, coś wspaniałego.
Zabawne. W pewnym serwisie ten film zajal 1 miejsce jako najgorszy film biograficzny..
Zawsze płaczę na tej scenie. Chciałabym na końcu mego życia też moc powiedzieć niczego nie żałuję